Uchwalone pod koniec ubiegłego roku zmiany w kodeksie wyborczym, które stały się źródłem obaw o możliwość sprawnej organizacji jesiennych wyborów samorządowych, zostały poddane pośpiesznej korekcie.

Zrezygnowano z, praktycznie niemożliwej do przeprowadzenia, rejestracji i transmisji on-line przebiegu głosowania i prac wszystkich komisji obwodowych. Złagodzono też wymogi wobec urzędników wyborczych, z powodu braku wystarczającej liczby kandydatów.

Kontrowersyjna nowelizacja
Nadchodzące wybory samorzą- dowe zostaną przeprowadzone w oparciu o radykalnie zmienione przepisy. Pod koniec 2017 r. Prawo i Sprawiedliwość uchwaliło bardzo daleko idące zmiany w kodeksie wyborczym. Rządzący argumentowali potrzebę zmian rzekomymi nieprawidłowościami w przeprowadzeniu poprzednich wyborów samorządowych, w 2014 r.
Sztandarową zmianą w nowym kodeksie wyborczym było wprowadzenie obowiązku rejestracji – i tam, gdzie to możliwe, transmisji on-line – przebiegu głosowania i prac ponad 27 tys. obwodowych komisji wyborczych.
Powołano również centralną administrację wyborczą, w miejsce dotychczasowego systemu, w którym za kwestie organizacyjne odpowiadały samorządy, a nadzór nad przygotowaniem i przebiegiem wyborów pełnili niezawiśli sędziowie sądów powszechnych.

Tych wyborów nie da się przeprowadzić
Znowelizowane w ekspresowym tempie przepisy zrodziły wiele kontrowersji i obaw o możliwość sprawnego przygotowania nadchodzącego głosowania. Samorządowcy podkreślali, że zakup kilkudziesięciu tysięcy kamer oraz urządzeń do transmisji głosowania będzie bardzo kosztowny i trudny do realizacji, z uwagi na przepisy o zamówieniach publicznych, wymuszające długotrwałe i zawiłe postępowania przetargowe. Podnoszono również kwestie ochrony wizerunku obywateli, na co zwracał również uwagę Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Spore kontrowersje budził tryb powoływania nowych komisarzy wyborczych oraz korpusu urzędników wyborczych. Ci ostatni mają rekrutować się spośród pracowników administracji rządowej i samorządowej, ale nie mogą pełnić swoich funkcji w gminie, w której mieszkają lub pracują.

W połączeniu z relatywnie niskimi zarobkami, jakie dla nich przewidziano, spowodowało to duże problemy z rekrutacją wymaganych ponad 5000 urzędników wyborczych, a zgłaszający się chętni nie dysponowali koniecznym doświadczeniem.

28 marca na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, w obecności Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Szefowej Krajowego Biura Wyborczego, o zagrożeniach tych mówił prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz.
– Myślę, że znajdzie się tych 5 tys. osób, jeśli zrobimy pospolite ruszenie, ale nie sądzę, by byli to ludzie z wiedzą i doświadczeniem, które jest potrzebne przy tej pracy. Mamy doświadczenie w organizowaniu tego typu przedsięwzięć i ostrzegamy, że sytuacja nie wygląda dobrze. Może dojść do chaosu – ostrzegał Zygmunt Frankiewicz i apelował, by miesiące, które zostały do wyborów wykorzystać na konieczne korekty prawa.
Związek Miast Polskich, którego prezydent Gliwic jest prezesem, oraz pozostałe ogólnopolskie korporacje samorządowe przekazały wspólne stanowisko podkreślające konieczność pilnej zmiany przepisów wyborczych.

PiS wycofuje się z części pomysłów
Kontrowersje związane z rejestracją głosowania, problemy z urzędnikami wyborczymi oraz niejasne zasady współpracy między tworzoną centralną administracją wyborczą i samorządami skłoniły rządzących do zmiany części kwestionowanych przepisów.
14 czerwca przedstawiono, a dzień później uchwalono w Sejmie ustawę nowelizującą kodeks wyborczy.
Trafiła ona do Senatu, gdzie zapewne zostanie jeszcze w czerwcu przegłosowana, a następnie przekazana do podpisu Prezydenta RP. Zmiany w przepisach wyborczych wychodzą naprzeciw części zgłaszanych postulatów. Nowelizacja budzi jednak mieszane uczucia samorządowców. Jak wskazują, sporo bardzo kontrowersyjnych zapisów jest nadal aktualnych.

źródło: Miejski Serwis Informacyjny